Reklama:

Przezierność karkowa (98924)

Forum: Ginekologia - forum dla rodziny i pacjentki

Początkujący
24-03-2025, 10:48:54

(to wyżej to byłam ja - Natalia)
gość
24-03-2025, 14:13:30

Ann bardzo dziękuj Ci za wsparcie nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy zwłaszcza że z rodziną na ten temat nie miała sił i odwagi porozmawiać bo wiem że spotkałabym się z niezrozumieniem. Dziś odebrałam wynik amniopunkcji z macierzem i z szczęścia się popłakałam przy moim ryzyku 1:3 prawie wyszedł mi wynik ♥️♥️♥️KARIOTYP PRAWIDŁOWY dziewczynka ♥️♥️♥️♥️ jutro mam wizytę u genetyka i do momentu porodu i pewnie po nim nadal będą się jej przyglądać ale już dziś kazali nam się w końcu cieszyć

CYTAT] gość 23-03-2025, 20:46:47
Malina, dziękuję Ci również. Gdybyś czegoś potrzebowała to też Ci chętnie pomogę, opowiem, dam radę, bo w sumie całkiem niedawno to przechodziłam. Daj znać jak w końcu otrzymasz ten wynik... Trzymaj się mocno!
Ann

Ściska mocno
Malina
gość
24-03-2025, 16:59:44

Gratuluję Ci jesteś bliżej końca na ostatniej prostej i wiem że napewno wszystko będzie dobrze. Widzę jak za rok tak jak wiele innych kobiet z tego forum wrócisz na nie by swoją pozytywną historią natchnąć inne kobiety które będą tak jak my szukać wsparcia. Życzę Ci już tylko cudownych chwil i spełnienia w macierzyństwie jak nikt inny zasłużyłaś po tym co przeszłaś ❤️❤️❤️


gość 24-03-2025, 11:47:46
Dziewczyny - przesyłam Wam dużo wsparcia i siły. Ale też łagodności do siebie.

Ja jutro zaczynam 35 tc, ale psychicznie jest mi trudno. Porządkowałam właśnie papiery medyczne, aby wziąć co istotniejsze do szpitala i znalazłam zdjęcia/wypisy dotyczące moich poprzednich obumarłych ciąż. Rozwaliło mnie to zupełnie. I cały czas nad moją głową krąży widmo ryzyka 1:69 dla T21 (przez przezierność ;/). Wszyscy się mnie pytają, czy boję się porodu - nie wiem, czy to wyparcie, czy co, ale w ogóle o tym nie myślę, jedyne co mnie obchodzi w temacie porodu, to to, czy synek będzie zdrowy. Tak samo jak pytano mnie to, czy biopsja jest aż taka zła - nie była największą przyjemnością mojego życia, ale gdyby od tego zależało jego zdrowie, mogłabym znosić taki dyskomfort codziennie, całą ciążę. W szkole rodzenia czuję się jak 'oszustka' i myślę sobie, że te wszystkie dziewczyny pewnie mają super wyniki i nie musiały się w ogóle przejmować aspektem badań inwazyjnych (wiem, że to pewnie wkręta). No i tak to wygląda. Ogólnie trzymam się, ale czasami jak mnie złapie wszystko to, przez co musiałam/musieliśmy z mężem przechodzić i lęk o to, co mnie czeka, czy będzie wszystko ok z ziomkiem, to się rozwalam.


Pozdrawiam ciepło
Malina
gość
24-03-2025, 20:52:35

Malina, aż się serce uśmiecha jak czyta się takie wiadomości :) :), tak bardzo się cieszę! Trzymałam kciuki mocno i dalej będę trzymać! :) Takie historie jak Twoja dają nam bardzo dużo siły! Te liczby to tylko statystyka! Bardzo się cieszę że w Twoim przypadku tak było! Odetchnijcie trochę z tych nerwów. :) Buziaki dla córeczki! :) :)
Ann
gość
24-03-2025, 21:00:06

Natalia, jesteś bardzo silna! I widzę, że też dużo przeszłaś. Zobaczysz, teraz będzie już tylko z górki gdy przytulisz synka :). To już końcówka!! Ja w pierwszej ciąży też czekałam do ostatniego dnia porodu z niewiadomą. Ale jak się dowiedziałam że córeczka zdrowa 10/10 to szczęście i łzy i usmiech nie schodziły. Wierzę, że w twoim przypadku też tak będzie. :)
Ann
gość
24-03-2025, 21:12:43

A ja czekam na 1 badania prenatalne... każda myśl o ciąży wywołuje u mnie okropny strach, ból i niepokój. 7.04 mam pobranie krwi a 14.04 - dopiero 1 badania prenatalne. Boję się niesamowicie. Boję się tego, że znowu przez to wszystko będę musiała przechodzić, że sytuacja się powtórzy.
1 ciąża córeczka zdrowa. W maju będzie miała 3 latka ❤️. Ryzyko1:310 T21
2 ciąża przerwana potwierdzenie ZD rok temu. Ryzyko> 1:4 T21
A teraz 3 ciąża i okropny ból i łzy... ta niepewność. Boję się strasznie każdego badania... narazie podobno jeszcze za szybko, aby coś powiedzieć. Aktualnie jestem w 8 tygodniu. :( :(
Ann
gość
25-03-2025, 08:33:30

Dziewczyny,
nie sądziłam, że pojawię się na forum w tej samej roli – matki, która boi się o zdrowie swojego dziecka, dziewczyny, która czyta wynik pappy, a przez kolejne tygodnie rozpada się od środka – a jednak...
Choć nie wierzyłam, że coś takiego mnie spotka, to pappa w obecnej ciąży wyszła słabo, wynik 1:132 dla T21. I choć w pierwszej ciąży ryzyko wynosiło 1:4, a synek urodził się zdrowy, to moja głowa wariuje tak samo, jak 3 lata temu.
Wyniki? Przezierność niska, bo 1,8, ale białko pappa-a 0,310.
W zasadzie biochemia podobna jak przy synku.

Czy mnie to uspokoiło? Nie. Czy wynik nie jedno, a 3 cyfrowy sprawił, że śpię spokojniej? Nie. Czy każdy kolejny wynik – prawidłowy VeraGene i prawidłowe mikromacierze przekonują moją głowę do tego, żeby przestać się bać? Wiecie, jaka jest odpowiedź..
Po przyjściach każdej z nas nie da się żyć spokojnie z chociażby minimalnym widmem choroby dziecka.

Pisze to i czekam na wynik pełnej amnio. Mam nadzieje, że będą na dniach.
Boję się tak samo, jak za pierwszym razem. Nawet mając prawidłowy wynik macierzy. Irracjonalne? A co nie jest w tym czasie...
I myślę o tym, że wróciłam do jednego z najciemniejszych miejsc w moim życiu. Jest mi siebie strasznie żal... Jest mi też strasznie przykro z powodu każdej z nas.
Łączy nas jedno piękne marzenie – zdrowe dzieci. Jednak ta wizja bywa tak trudna w realizacji.

Natalia, w zupełności rozumiem, co masz na myśli pisząc, że czujesz się jak „oszustka”. Ja chwilami czuję się tak przez to, że w ogóle zdecydowaliśmy się na drugą ciążę. Ale też dlatego, że czekam na córkę, o której marzyłam.

Forum pozwoliło mi przetrwać czas oczekiwania te 3 lata temu. Czuję się Wam poniekąd winna opisać i tę historię. Szukałam dziewczyn, które miałby podobną sytuację, ale było ich niewiele. Podobno też niska pappa-A może być "cechą" pewnej grupy pacjentek. Trzymajcie proszę kciuki, żeby u nas tak właśnie było.

Jeśli kiedyś będziecie jedną z tych dziewczyn, to pamiętajcie proszę, że była taka Mara, której pappa drugi raz wyszła słabo – pamiętajcie, że nie jesteście w tym same.

Mara
gość
25-03-2025, 08:39:45

Malina - ogromnie ci gratuluję, ściskam i myślę o Was ciepło.
Ann - będę trzymać za Was kciuki.

Jesteście naprawdę silnymi osobami!

Mara
Początkujący
25-03-2025, 09:54:28

Malina, Ann, Mara - dziękuję za Wasze dobre słowo, wsparcie i zrozumienie! Cały czas w wolnych chwilach do kawy (tak jak teraz ;)) podczytuję archiwum tego forum - ale już zwolniłam tempo (jesienią zaczęłam czytać od początku, a teraz jestem dopiero na 2016 roku); ale gdy w październiku/listopadzie czekałam na wyniki biopsji kosmówki, to w zasadzie jedyne co byłam w stanie zrobić, to siedzieć na tym forum i szukać dobrych historii. Bardzo sobie życzę tego, tak jak pisałaś Malina, że będę mogła po czasie potwierdzić, że było dużo strachu o nic i dołożyć 'dobrohistoryjną' cegiełkę do forum.

Mara - co do tego, że pewne wskaźniki biochemii mogą być 'cechą', to mi sam mój ginekolog mówił. W sensie zanim poszłam na pierwsze prenatalne to mnie sam uprzedzał, żeby się nie nakręcać jak wyjdą złe wyniki z krwi (o ironio, krew mi wyszła całkiem ok, miałam dla bety i papp-a 0,7/0,8 MoM, tylko przezierność 3,43 ;/ no i wiek też nie pomógł, bo z samych 34 lat już mi wyliczono pośrednie dla T21) i podał przykład swojej żony, która przy obu ciążach miała słabą biochemię. I że z tego tytułu robili przy drugiej ciąży NIFTY lub jakiś inny test wolnego DNA płodowego jeszcze przed prenatalnym, żeby jak znowu wyjdzie krew słabo, to żeby aż tak się nie schizować.
gość
27-03-2025, 16:24:58

Cześć,
przez ostatnie dni nie byłam w stanie robić nic innego jak tylko szukać pocieszających historii na forach - w tym również tutaj. I obiecałam sobie, że jeśli odbiorę dobre wyniki, to opiszę też swoj przypadek ku pokrzepieniu:)
W dużym skrócie, lekarz na usg w 12+1 zmierzył crl 55 i do tego nt 2,8. Powiedział, że to zły wynik, do tego kręcił nosem bo dziecko nie chciało się dobrze ułożyć. No ale co zmierzył, to zmierzył. Wyliczył z tego wysokie ryzyko chorób genetycznych i z taką "diagnozą" wyszłam z gabinetu. Płakać zaczęłam dopiero w samochodzie ale byłam zdruzgotana. W domu zdrowa 2-letnia dziewczynka.
Nie miałam do tego wyników biochemii (pappa/beta), ale może i lepiej, patrząc jak często jeszcze fałszywie pogarszają ryzyko.
Zdecydowałam się właściwie od razu na test sanco. Miałam go wcześniej nawet w takim ogólnym pakiecie ciążowym (chociaż płatny normalnie), ale nie zamierzałam robić. Jednak w tej sytuacji nie było wyjścia. Albo ścieżka na NFZ (biochemia + usg, amniopunkcja), albo idę na sanco. No i poszłam.
Wynik po 3 dniach, wszystko prawidłowo. Niskie ryzyko, nic nie wykryto (a piszą, że dokładność jego to powyżej 99,9%).
Czuję się jak nowonarodzona.
Wiem, że badania dalsze trzeba robić, jak zawsze. Serduszko do tej pory bez zarzutu więc mam nadzieję, że już będzie wszystko ok.
Ale ile strachu się najadłam, to moje (i dziecka;) i męża, choć on akurat bardzo spokojnie podchodził).
Paradoksalnie, przez ostatnie dni pocieszenie znalazłam też oglądając losy rodzin, gdzie są niepełnosprawne dzieci na YT ProLife. Była to pewnego rodzaju akceptacja, że co by się nie działo, nie ma mowy o przedwczesnym zakończeniu ciąży (życia dziecka). Oczywiście równocześnie modliłam się, żeby nie spadła na nas straszna diagnoza. Bóg nie chce cierpienia i nie chce chorób, jednak czasem taka próba spada na ludzi.
Jednak ciężko było mi wierzyć, mimo wszystko. W dziecko, w tą ciążę, tych kilka dni to jednak był horror.
Życzę wszystkim samych pozytywnych wiadomości. A mam nadzieję, że dorzucę tym postem mały kamyczek, że podwyższone nt to nie wyrok genetyczny. Sama tak odebrałam minę lekarza więc wiem, jakiego szoku można doznać. Mam nadzieję, że komuś kiedyś to trochę pomoże:)

gość

Dopuszczalne formaty pliku graficznego: jpg, jpeg , png.

Rozmiar zdjęcia nie powinien przekraczać 0.6MB.

Reklama:
Reklama:
Reklama: