Cześć. Jestem tu nowa i tak sobie trochę czytam... Dziś dostałam diagnozę liszaja twardzinowego. Mam białe plamy wewnątrz warg sromowych większych. Póki co swędzi mnie to sporadycznie, nie piecze, nie boli, czuć tylko że te okolice są bardziej wrażliwe np na szorstki papier toaletowy. Podczas wydawania wyniku lekarka powiedziała mi żeby składać na laser, bo jest najlepsza metodą terapii tego. Z tego co tu czytam to lekarze zalecają głównie sterydy i protopic- nie rozumiem dlaczego, skoro liszaj powoduje sam w sobie zaniki i scienczenie skóry to po co mu pomagać i stosować sterydy które w działaniach niepożądanych mają również scienczenie skóry? No i skoro liszaj zwiększa ryzyko rozwoju raka sromu to po co stosować protopic który w działaniach niepożądanych ma rozwój nowotworu? To wszystko brzmi jak strzał w kolano. Czy któraś z Was jak nie było dokuczliwych objawów zostawiła liszaja w spokoju i nie leczyła go niczym? Ja bym najchętniej tak zrobiła tylko zastanawiam się czy brak leczenia nie spowoduje szybkiego rozwoju choroby i pojawienia się tych właśnie dokuczliwych objawów... Czy któraś z Was była na tym laserze i może się podzielić efektami? Pomogło? Z tego co tu do tej pory wyczytałam to lekarze w ogóle nie wiedzą jak to leczyć, próbują różnych maści, ale w większości przypadków widzę, że to leczenie nie jest skuteczne...a skoro nie jest skuteczne to czy w ogóle warto? Mam niecałe 38 lat i czuję się przerażona tym co tu przeczytałam