od 15 lat mam 5cm torbiel na lewym jajniku. chodze na kontrolne usg co rok albo co 2 lata. czasami torbiel sie powieksza, czasami go nie ma, ale w wiekszosci USG jest taki sam.
nie mam zadnych objawow, nie boli, okresy regularne choc b. bolesne i obfite [ale zawsze takie byly]. co do plodnosci to nie wiem bo nie zamierzam miec dzieci.
torbiel zaleznie od ginekologa jest interpretowany jako czekoladowy, albo jako potworniak. kazdy nowy gin jak sie spotyka z moim tobielem to ma przerazony wyraz twarzy [co po czesci jest nawet troszke zabawne].
generalnie przez te 15 lat widzialam moze z 25 ginekologow, i gdyby sluchac opinii to bym juz dawno byla pod nozem na stole operacyjnym. w sumie nikt z nich nie ma konkretnej odpowiedzi co z tym torbielem zrobic bo nigdy sie nie spotykaja z pacjentakmi ktore je tak dlugo 'choduja' pod kontrola. Zachodzi pytanie czy leczenie operacyjne lub hormonalne jest jedynym 'prawidlowym' leczeniem jesli torbiel jest bez objawowy? przynajmniej w moim wypadku jak narazie [po 15 latach] wychodzi na to ze mozna torbiele zostawic w spokoju i tylko nadzorowac przy standartowej corocznej kontroli ginekologicznej.
a wiec nim pojdziecie pod noz chirurgiczny *** sie czy to jest naprawde konieczne jesli nie macie zadnych objawow.
takie moje 2 grosze na temat torbieli