Jeszcze kilkadziesiąt lat temu kobiety rodziły w domu w asyście akuszerki, później trafiły do szpitala, a z czasem wraz z nimi na sali porodowej pojawili się mężczyźni. Jaka jest rola partnera w porodzie? To fanaberia, czy może bardziej potrzeba naszych czasów?
Kiedy lepiej, żeby męża nie było na porodówce?
Wsparcie osoby towarzyszącej ma dla większości kobiet ogromny sens i wiele zalet. Bywa jednak, że bliska osoba bardziej przeszkadza niż pomaga. Jej zachowanie może mieć negatywny wpływ na przebieg porodu i wspomnienia rodzącej. Dzieje się tak przede wszystkim kiedy osoba towarzysząca:
- Nie ma podstawowej wiedzy na temat porodu.
W efekcie nie rozumie co się dzieje na kolejnych etapach i dlaczego rodząca zachowuje się w określony sposób. Najczęściej zdarza się tak, kiedy osoba zaproszona do towarzyszenia w porodzie nie przygotowuje się do tego wydarzenia.
- Nie rozumie potrzeb rodzącej kobiety i trudno jej się z nią komunikować w sytuacjach kryzysowych.
W takiej sytuacji zazwyczaj nie udziela rodzącej wystarczającego wsparcia. Zanim więc podejmiemy decyzję, warto się przez chwilę zastanowić, czy wskazana osoba to ktoś z kim łatwo nam się porozumieć i kto respektuje nasze potrzeby.
- Nie zgadza się z decyzjami i wizją porodu rodzącej.
W takim przypadku osoba towarzysząca bardziej przeszkadza niż pomaga. Zdarza się, że chce realizować własną wizję narodzin dziecka. Najczęściej wywołuje to u rodzącej zagubienie, a nawet poczucie osamotnienia.
- Jest przepełniona lękiem i bardzo boi się procesu porodu.
Bardzo trudno w takiej sytuacji zapanować nad pełnym wachlarzem trudnych emocji i nerwowymi reakcjami. Łatwo z kolei przenosić je na rodzącą i wprowadzać ogólną atmosferę stresu. To z kolei może bardzo utrudniać rodzącej rozluźnienie, skupienie się na skurczach i zachowanie spokoju.
- Nie chce lub nie czuje się na siłach być przy porodzie.
fot. panthermedia
Jeśli ktoś nie jest gotowy uczestniczyć w procesie narodzin, boi się lub uważa, że nie podoła i przyznaje się do tego – warto to uszanować. Powody mogą być różne. Faktem pozostaje, że przyznanie się jest przejawem samoświadomości i zrozumienia, że kobieta potrzebuje w porodzie prawdziwego emocjonalnego i fizycznego wsparcia, nie zaś tylko czyjejś obecności. Dobrze jeśli bliscy, szczególnie mąż lub partner towarzyszą w porodzie, ponieważ chcą pomóc i z entuzjazmem przygotowują się do tego. Jeśli zaś poddają się presji społecznej i robią to, ponieważ „inni też byli”, mało prawdopodobne, że rzeczywiście pomogą. – Osobiście miałem obawy aby coś się żonie w czasie porodu nie stało, a były takie przesłanki. Obecność douli sprawiła, że w czasie porodu nie musiałem się tak po męsku silić na kontrolowanie sytuacji, latać po położną, lekarza, czy skupiać się na tym co to ja w zasadzie powinienem teraz radzić żonie. Po prostu mogłem tam z nią być, wspierać ją całym sobą. Doula robiła resztę – przyznaje otwarcie Maksymilian Kostrzewa.
Wybór kobiety
Przygotowanie do porodu to czas kiedy kobieta podejmuje wiele, często trudnych, decyzji odnośnie swojego ciała i zdrowia oraz życia rodziny. Poród zostawi trwałe ślady w jej pamięci, wspomnieniach, opowieściach, a także w ciele. To jak kobiety przeżywają poród wpływa na późniejsze macierzyństwo. Mają prawo zadbać o jakość porodu i związane z nim dobre doświadczenia. Jednym z tych elementów jest decyzja o porodzie z osobą towarzyszącą. Mąż, partner, przyjaciółka, siostra, matka lub doula każda z tych osób może być w czasie porodu pomocna i jest w stanie dostarczać różne formy wsparcia. Jednak o tym, kogo potrzebuje kobieta w tym trudnym dla niej momencie, może zdecydować tylko ona sama. Chodzi przecież o to, aby uzyskać uzyskanie najbardziej pożądane przez nią wsparcia.