Dzień dobry.
Z natury jestem panikarą, jak na mnie uważam, że i tak dzielnie się trzymam. Jest jednak (z moją psychiką) coraz słabiej.
28 lutego przeszłam zabieg łyżeczkowania z ektopia szyjki macicy. Nie było to związane z poronieniem, tylko wiekiem. Jakiś polip, trochę za dużo endomentrium, nadżerka. Cytologia, wynik świeżutki, grupa druga. Co mnie niepokoi? Przez pierwszy tydzień plamiłam od 6 marca mam tak jakby normalną miesiączkę, która z dnia nadzień się nasila. Krwawienia są jakieś wyjątkowo obfite, jednak dość spore. Skąd, dlaczego i jak, skoro nie mam endomentrum, które zostało usunięte? 5 marca przyjelam- na wieczór bepadine, zgodnie z zaleceniem lekarza, kolejnego dnia miałam przyjąć albothyl, nie zrobiłam tego, gdyż w ulotce jest inf. aby nie przyjmować podczas miesiączki. Już dwa razy zadzwoniłam do Pań położnych, trzy razy na oddział do szpitala, usłyszałam- spokojnie, nie ma powodów do zdenerwowania. 7 dni to taka data umowna, każda kobieta jest inna, wiek również ma znaczenie. Gdyby krwawienie było naprawdę mocne proszę zgłosić się do swojego ginekologa. zpowinnam być spokojna, jednak nie jestem. Płakać mi się chce. Mój lekarz eyjechal na zasłużony urlop. Proszę o pomoc, proszę o odp. na pytania. Czy to normalne, czy mam przyjmować globulki, czy niezwłocznie zwrócić się do lekarza. Tak, wiem... lekarz przede wszystkim tylko... skoro trzech różnych lekarzy powiedziało... spokojnie. Może to ja panikuję. Nakręcam się dalej, od lat "ucieka" mi ferrytyna, suplementuję żelazo. Proszę o pomoc