Witaj,
widzę, że nikt nie odpowiedział na Twoje pytanie. Sądzę, że problem dawno został rozwiązany lecz takie pytanie dalej pozostaje bez odpowiedzi. Lekarze mają bardzo małą wiedzę na temat wpływu marihuany na cykl kobiety.
Prawda jest taka, że to narkotyk, który w świecie lekarzy i ludzi "rozsądnych i konserwatywnych" jest tematem tabu. Trudno też poinformować swojego lekarza o takich obawach gdyż można spotkać się z poważną krytyką, a sam lekarz wcale nie musi posiadać wiedzy na ten temat.
Odpowiedź jednak jest jednoznaczna. TAK, marihuana potrafi intensywnie namieszać w organizmie kobiety. Nie powoduje ona braku okresu. Nie pozbędziemy sie go w ten sposób.
Miesiączka nastąpi, lecz znacznie przesunięta. Do tego dochodzi również stres spowodowany brakiem miesiączki i mamy gotowe mocne przesunięcie oczekiwanego krwawienia.
Marihuana przesuwa owulację.
Nie ukrywajmy, żyjemy w takich czasach, że co druga osoba pali marihuanę. Niby jest nielegalna, a jednak ogólnie dostępna! Nie róbmy z tego problemu. Jeżeli ktoś od czasu do czasu zapali nie jest to moim zdaniem tragedią. Sama za kiedyś popalałam. Zdarzyło się nawet, że w pewnym momencie miałam tak rozregulowany cykl, że miesiączka potrafiła nie pojawić się przez 2.5 miesiąca! Oh jaki to był stres. Jednak w końcu nastąpiła. Później ponownie się spóźniała. Dostałam od lekarza Luteinę na wywołanie krwanienia. Pojawiło się w ciągu kilku dni, następnie dostałam lek
Duphaston na wyregulowanie okresu. Pierwszą dawkę wziełam i czekałam na miesiączkę. Czułam jak nadchodzi wielkimi krokami (bóle brzucha, nastroje, pryszcze), aż pewnego dnia zapaliłam ze znajomymi marihuanę. Jednorazowe zapalenie, a cały ustawiany cykl do budy. Niestety, marihuana z nieznanego nam powodu potrafi nieźle namieszać w naszych brzuszkach :) Nie jest to dobry objaw jeżeli miesiączkujesz bardzo nieregularnie, jednak nie unikniesz tego jeżeli palisz i masz styczność z marihuaną.
Nikt tu nikogo nie ocenia. Pozdrawiam :)
Klaudia