Może was dziwić dziewczyny, że w sprawie
PCOS wypowiada się facet, ale muszę, bo kiedyś sam szukałem odpowiedzi jak z tym walczyć u mojej Żony. Nie będę mówił o samej chorobie, bo to jej mechanizm jest bardzo dobrze opisany w internecie. Jeżeli chodzi o statystyki, to około 30% kobiet ma PCOS, także głowa do góry, bo nie jesteście same. Z tej grupy tylko 2% nie będzie mogło mieć dzidziusia, czego z żadnej z Was nie życzę. Jeżeli macie zdiagnozowany PCOS, to trzeba szukać jego przyczyny. W naszym przypadku była to insulinooporność oraz niedobór witaminy D. Dodatkowo wykonaliśmy testy alergiczne na pokarmy i wyszły niezłe kwiatki. Po tych badaniach lekarz zalecił odpowiednią dietę eliminacyjną i dużą dawkę sportu. Niestety tłuszczyk jest waszym wrogiem, ponieważ jest generatorem testosteronu, którego "PCOS-ki" mają za dużo. Do tego doszły leki przeciwcukrzycowe, do regulowania cyklu
luteina , clo do pobudzenia jajnika do wzrostu pęcherzyka lub dla bardziej opornych przypadków gonadotropiny. Bardzo ważnym elementem pomagającym zajść w
ciążę to obserwacja samej siebie. Musicie mieć pod kontrolą temperaturę, śluz szyjkowy. My skorzystaliśmy z komputera ciążowego i w ramach uzupełnienia wiedzy poszliśmy na kurs opisu cyklu według modelu Creightona. To jest bardzo ważne dla Was, bo wiecie kiedy można próbować i dla waszego lekarza, który jak wie jak to czytać, to ma pełny obraz tego co się z Waszym cyklem dzieje i może reagować różnymi lekami. Jeżeli Wasz lekarz "karmi" was tylko hormonami i skupia się na pęcherzyku, to według naszego doświadczenia jest to za mało. My trzy razy usłyszeliśmy, że jedynym rozwiązaniem jest "
in vitro" i za czwartym, znaleźliśmy lekarza, który wiedział dokładnie jak z tym walczyć. Po czterech miesiącach od rozpoczęcia diety, zrzuceniu zbędnych kilogramów, suplementacji witaminowej i przyjmowaniu wyżej wspomnianych leków doszło do zapłodnienia. Niestety straciliśmy tą ciążę, z powodu pustego jajeczka. Niestety czasem się tak zdarza, ale to już nie od nas zależy. Po niedługim czasie, że względu na
poronienie we wczesnej fazie ciąży, lekarz zasugerował podjęcie kolejnej próby i dopiero po ośmiu miesiącach po poronieniu doszło do kolejnego zapłodnienia i tym razem z właściwym skutkiem
Dzidziuś rośnie i jest wszystko jak należy. Już niedługo będziemy się cieszyć naszym maleństwem. W czasie ciąży żona przyjmuje dalej witaminę D, rozpuszcza i pije
Inofem zamiast wcześniej używanego leku typowo na cukrzycę, luteinę żeby utrzymać
progesteron na właściwym poziomie i jeszcze Clexane ze względu na mutację genu MTHFR. Podsumowując PCOS wymaga od Was bardzo dużo cierpliwości, konsekwencji w diecie i przyjmowaniu leków oraz ścisłej współpracy z waszym facetem
. Na nasz wspólny sukces "pracowaliśmy" 5 lat. Pozdrawiam Was wszystkie "PCOS-owiczki" jesteście wyjątkowe i pamiętajcie o tym!!!!