Dziewczyny! Czytałam wszystko w internecie ma temat torbieli bartholiniego. Odwiedziłam każde forum nawet za granicą. Męczyłam się z nim ponad trzy lata. Ciągle miałam go lekko powiększonego raz zrobił się ropien który samoistnie pękł. Resztę leczyłam nasiadowkami oraz masowałam miejsce kiedy się powiększał. Do zeszłej niedzieli. Powiększył się niesamowicie ból okropny. Ani leżeć ani siedzieć gorączka. Dwa dni się zastanawiałam czytając opinie co robić. Zdecydowałam że idę naciąć to cholerstwo bo już nic nie pomogło. I wiecie co? Nie było to takie jak opisujecie. A jestem bardzo wrażliwa na takie rzeczy, raz już miałam usuwana torbiel na cewce moczowej w narkozie. I też nie było tak źle. Wiem że każdy ma inny próg bólu ale jeśli macie z tym mega problem i jest tak duży że nic już nie pomaga warto iść na zabieg. Ulga niesamowita. Można usiąść na tyłku. Miałam nacięcie plus obecnie mam sączek w znieczuleniu miejscowym (też się obawiałam że będzie mega bolało). Nie czułam nic. Delikatny dyskomfort podczas znieczulenia lekkie rozpieranie. Czekam na wygojenie i dam znać czy było warto. Lekarz powiedział że może wrócić dlatego myślę o całkowitym pozbyciu się torbieli ale narazie poczekam i zobaczymy. Trzymajcie kciuki i życzę Wam dużo odwagi i siły♥️ wiem przez co przeszłyście i wysyłam tym którzy mają ten sam problem swoją pozytywna energię i siłę 😍 nie bójcie się. Też się bałam a nie było tak strasznie ☝️