Witam,
od 3ech miesięcy mam problem, przez który zaczynam wpadać w depresję....
Od początku: pod koniec sieprnia współżyłam z mężem w trakcie okresu. Zaczęła mnie okropnie piec pochwa. I tak się zaczęło pieczenie, swędzenie pochwy, bez żadnych upławow. Początkowo zaczęlam leczyc to sama lactovaginalem i niestety nic to nie dało. Do w/w objawow doszedl dodatkowo bol podbrzusza i tak jakby pieczenie calego wzgorka lonowego. Wybralam sie w koncu do ginekologa, od ktorego dostalam leki p/grzybicze i p/bakteryjne. (Uromaste, Trioxal) plus probiotyki.Po jakims tygodniu stosowania objawy ustapily w wiekszosci ale nie do konca. Wybralam sie jeszcze raz do tego samego lekarza, zeby powiedziec mu ze niestety leki nie pomogly do konca. Tym razem dostalam lek p/grzybiczy do stosowania tylko podczas okresu (Mycosyst) a reszta same probiotyki, Gynoflor i azucalen do podmywania. Po zastosowaniu Gynofloru i rumianku dostalam tak poteznego pieczenia pochwy, ze myslalam ze zejde:(((( Pochwa cala czerwona, nie moglam usiedziec w miejscu:((( Po raz trzeci wybralam sie do ginekologa, tym razem na nfz i ginekolog od razu zlecila wymaz z pochwy- po tygodniu otrzymalam wynik candida spp wzrost skapy, paleczki lactobacillus ++, pojedyncze nablonki i leukocyty. Powiedzcie mi prosze, czy wzrost skapy moze powodowac az takie objawy? stosuje juz od tygodnia flukonazol i dalej swedzi i piecze.... prosze o porade- bo oszaleje