Mój błąd bo nie wypowiedziałam się dokładnie tak jak trzeba. 5 lat temu miałam 15cm guza w trzonie macicy który zjadł mi jeden z jajowodów. Dzięki Bogu z resztą jest okej. Jestem już po jednym poronieniu i ogólnie zajście w ciążę było trudne. Wydawało mi się wręcz że chyba poprostu nie jest mi to dane. Od tego czasu regularnie się badam co pół roku. Blizna w środku ładnie się już zagoiła, macica na nowo się wzmocniła i generalnie jest wszystko okej. Ostatnio jednak poszłam dl ginekologa, to był 16 dzień cyklu i Pani doktor jak by trochę zgłupiała. Powiedziała że nie potrafi tego sprecyzować bo albo to jakaś zadra pooperacyjna (gdzie przez ostatnie 5 lat regularnych badań żadnej zadry nie było) albo warto wykonać test bo jest zdecydowanie za wczesniej żeby coś można było stwierdzić. Z jednej strony bardzo się cieszę w środku z myślą że Może jednak zaszłam w ciążę a z drugiej strony się obawiam żeby nie byl to jednak żaden znowu guzior. Wstawiłam zdjęcie tutaj żeby spytać kogoś na chłodno. Jak to wygląda według Was? Guz czy mega początkowa ciąża ? Do miesiączki jeszcze 6 dni. Narazie się nie biorę ani za testy ani za betę.
Jeśli to jakieś kolejne choróbsko to chyba już psychicznie bym nie wytrzymała.. Może gadam jak histeryczka za co przepraszam ale czasem warto jednak posłuchać mądrzejszego.