Hej,
Mam problem z nawracającą, przewlekłą (bo nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek udało się ją wyleczyć) infekcją grzybiczą. Zmagam się z nimi niestety już od jakoś 17 roku życia, przyczyną prawdopodobnie były nieprzewiewne stringi wykonane ze sztucznego materiału. Niedługo po ich zakupie zaczęły niestety pojawiać się problemy :"). Teraz majtki tylko bawełniane oczywiście.
Leczyłam się u trzech różnych ginekologów, byli to mężczyźni (xd) do których mam wrażenie nie docierał fakt, że są to infekcje przewlekłe, a zwykle leczenie jednym opakowaniem czy dwoma, gdzie oba były dopochwowe, okazywało się niewystarczające. Macmirror oczywiście totalnie nie działa, clotrimazol pamiętam że pogorszył sprawę, Gyno-pevaryl - w ogóle nie odczułam różnicy... Pimafucin z natamycyną - również. Idąc tym tropem, na ostatnich wizytach prosiłam już ginekologa o coś innego - i miałam wrażenie że tutaj Nystatyna faktycznie cos pomagała. Już na mojej ostatniej wizycie u tego ginekologa, naprawdę zdesperowana liczyłam na jakiś porządny schemat leczenia (bo po raz setny pojawiłam się u niego z tym samym problemem, Boże....), i tutaj miałam wrażenie że lekarz za bardzo nie miał już pomysłu. Dostałam koniec końców 2 opakowania Nystatyny i jakiś jeden mocniejszy lek (chyba 6 globulek tam było ktore bralam rano i wieczorem). Oczywiście to ja zapytałam czy mogę dostać od razu 2 opakowania Nystatyny, bo gdzieżby lekarz się domyślił... (Pewnie byłoby lepiej gdybym chodziła co miesiąc po nowe opakowanie i dawała pieniążki XD). Koniec końców- możliwe że tylko wmawiałam sobie poprawę, nie mniej na pewno nie odczuwałam jakiegoś większego dyskom***m, upławy jednak się pojawiały prawie od razu po leczeniu (ale nie były tak nasilone). Teraz doszedł świąd i pieczenie, więc można by rzec że nawrót tego co było.