Witajcie ;)
Ja, mam za sobą już ten zabieg.
W ciąze zaszłam na początku grudnia10. W lutym na badaniach prenatalnych dowiedziałam się, ze Dzidziuś nie żyje. Nie ma akcji serca. Tego samego dnia mój lekarz dał mi skierowanie do szpitala. Ale dopiero na drugi dzień byłam gotowa i uspokoiłam się troszkę.
Po całym procesie przyjęcia dostałam proszki dopochwowe i czekałam na skurcze i krwawienie.
Plamić zaczęłam koło godz. 18 - leciutko. Nie jadłam już tego dnia obiadu ani kolacji... dostałam kropłówki uzupełniające elektrolity. W nocy
plamienie zamieniło się w obfitą miesiaczkę. A rano gdy poszłam do łazienki - poroniłam. Niue miałam skurczy ani dół brzucha mnie nie bolał. Poroniłam samoistnie. Potem miałam badanie przez Gina i okazało sie, ze jestem już Po. Po odczekaniu kilku godzin (5-6), bo zjadłam śniadanko - miałam zabieg czyszczenia. Dostałam narkozę na 30 minut. Pobrano mi wycinek do badania histopatologicznego i po 3 godzinach wyszłam do domu.
Po zabiegu bolała mnie brzuch przez 2 godz.
Piszę To aby Was uspokoić. Powiem moze brutalnie ale czasem lepiej szybciej przyjąć to do wiadomosci i się z tym pogodzić niż rozpaczać i zastanawiać sie czemu???
Mój Aniołek umarł w 7 tyg. ciąży a w 12 dopiero sie dowiedziałam.
Do tej pory nie rozumiem tego czemu tak sie stało. I chyba nigdy się z tym nie pogodzę.
Teraz czekam aż wymagany czas leczenia i gojenia minie i dostanę zioelone światełko od Gina.
Dziś porobiłam badania hormonalne...
Pamietajcie - Musimy być silne i nie dać się depresjom...
Musimy być optymistkami, ze kiedyś sie nam Uda Przytulić Maluszka
Buziaki Beata